Wyczekiwane zwycięstwo
1. września Promień Krzywiń podejmował "u siebie" Orlę Jutrosin w ramach IV kolejki Leszczyńskiej Klasy Okręgowej. Mecz zakończył się wygraną Promienia 2:0. Długo wyczekiwane pierwsze zwycięstwo w końcu stało się faktem.
Od początku spotkania zawodnicy Promienia grali spokojnie. Konsekwentne krycie w obronie oraz odpowiedni pressing napastników pozwolił na stworzenie kilku ładnych akcji bez straty bramki. Już w pierwszej połowie Krzywiniacy mogli objąć prowadzenie. Bombardowanie bramkarza gości rozpoczął w 5. minucie Adrian Gościniak, lecz nie zdołał pokonać bramkarza. Za to udało się to Maciejowi Drożdżyńskiemu, który już w 9. minucie mógł dać prowadzenie gospodarzom, ale sędzia dopatrzył się spalonego. Swoją sytuację miał także Łukasz Andrzejczak, który strzelając z dość dużego kąta trafił w poprzeczkę.
Goście nie mieli zbyt dużego pola manewru, dzięki dobremu kryciu całego zespołu Promienia. Orla grała raczej jednym schematem - cross z jednej strony na drugą, gdzie na podania czekali pomocnicy i czasami także obrońcy grający ofensywnie. Nie dało to im jednak żadnego rezultatu przez cały mecz. Swoją szansę mieli w 32. minucie kiedy to po dobrym prostopadłym podania zza pola karnego jeden z napastników Orli wyszedł sam na sam z bramkarzem, który okazał się w tym starciu lepszy.
W drugiej połowie gra wyglądała bardzo podobnie do tej z pierwszej połowy. Promień spokojnie rozgrywał piłkę, Orla grała crossami. Kolejną 100% sytuację Promień miał w 52. minucie kiedy to Adrian Gościniak znajdujący się w polu karnym mógł strzelać, lecz zdecydował się na podanie do Andrzeja Nowaka, który nie odczytał zamiarów kolegi i nie dosięgnął piłki.
Prowadzenie Promień objął w 65. minucie. A. Nowak strzelając z rzutu wolnego trafił w jednego z obrońców Jutrosina, lecz piłka szczęśliwie wróciła do niego i ładnym strzałem ponad wybiegającym do niego murem "lobnął" bramkarza. Wynik podniósł w 71. minucie Przemysław Kaczor, który po ładnej akcji Andrzejczaka z prawej strony boiska otrzymał podanie na 11 metr i celnym strzałem pokonał bramkarza. Wynik mógł w końcówce meczu podnieść jeszcze Błażej Karaś, który wychodząc z kontrą mógł iść do końca sam, lecz zdecydował się na podanie do Andrzejczaka, które było lekko nie dokładne przez co cała akcja zwolniła tempo, a obrońcy gości zdążyli się cofnąć.
Następny mecz już w niedzielę, czekamy na kolejne zwycięstwo!
Komentarze